We dworze tym od bardzo dawna mieszkał niegdy przyjaciel popielańskiego pana, starzec już niemal zgrzybiały, rotmistrz jeszcze kawaleryi narodowéj, Felicyan Drużyna. Dawniéj bogaty, ale w zamieszkach krajowych straciwszy tak majętność, że przy jednéj małéj został wiosce, wałęsał się długo po świecie na zachód i północ; potém powrócił na Polesie, i ledwie z fortuny znacznéj ocaliwszy ten okruch mały, ożenił się, owdowiał, oślepł, i zaniemógłszy tak, że nie chodził, umrzéć już chciał tylko, bo się straszliwie męczył, a śmierć codzień wywoływana nie przychodziła.
Dom w Małyczkach dawniéj fundum dóbr znacznych, obszerny, stary, ciemny, z ogrodem strzyżonym, sadzawkami, kaplicą, skarbcem, tak pozostał jak go byli rodzice jeszcze rotmistrza zbudowali; ale się to wszystko chyliło do upadku: na jednéj wiosce nie było sposobu utrzymać tych splendorów. Życie starca było najosobliwszego rodzaju. Czy się z tém urodził, czy ludzie go tak zagryźli, czy choroba skwasiła, stał się najnieznośniejszym pod starość.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.