mrużywszy nieco po jedzeniu, budził się znowu, by rozkazywać i pędzić do nocy. Z kalectwem podwójném, przy męczarniach swych rotmistrz wcale się nie szanował: pił wódkę kilka razy, jadł za cztérech, a żadna rada lekarska ani perswazya powstrzymać go od tego nie mogły.
U krzesła jego lub łóżka wytaczały się sprawy o najdrobniejsze gospodarskie i zarządu domowego szczegóły: konfrontowano ludzi, inkwirowano, sądzono; a Drużyna tak dobrze wiedział i pamiętał co raz mu powiedziano, że mimo braku oczu nic się przed nim utaić nie mogło.
Zdrowszy jeszcze nieco i nim oczy stracił, za życia popielańskiego pana, rotmistrz był jednym z największych jego przyjaciół i najczęstszych gości; widywał go tam Jermoła, a starzec przez pamięć dla przyjaciela, czasem mu w jego osieroceniu czémś pomagał. Poszedł więc i teraz naprzód do niego do dworu poradzić się Jermoła, ufając wielkiemu rozumowi i dobremu dla siebie sercu pana Drużyny.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/151
Ta strona została uwierzytelniona.