Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Karolina z hr. Potockich Nakwaska.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

ogień, rzeźwość, moc, jakaś potęga woli, na któréj drugim zbywa. Dość jest, nie sięgając daléj, przypatrzeć się działalności rodziny Potockich za czasów Stanisława Augusta. W żadnéj innéj nie znajdujemy współcześnie tyle żywotności, zarówno się objawiającéj na różnych drogach i w opiniach najprzeciwniejszych; żadna inna nie przedstawia takiéj galeryi postaci aż do ekscentryczności dochodzących. Wspomnijmy tylko typ polskiego magnata w Franciszku Salezym, wojewodzie kijowskim; dziwactwo starosty kaniowskiego, jenialne rzucanie się w szukaniu prawdy Jana Potockiego, rolę polityczną i wspaniałą Ignacego i Stanisława, szaleństwo polityczne Szczęsnego, rzutkość Prota, dowcip Kossakowskiéj, wybryki starosty szczerzeckiego, że innych pominę. Potoccy są wszędzie i wszędzie niepospolitą, znaczącą odgrywają rolę; spotykamy się z nimi co krok, z nieznużoną ich gorączkową działalnością na wszystkich drogach.
Za czasów Księstwa Warszawskiego pani Nakwaska w pamiętniku swym o ojcu wylicza także cały szereg członków rodziny, odznaczających się w publiczném i prywatném życiu. Wszystkim im szczególnych darów umysłu i serca odmówić niepodobna, a przeważnie silnéj woli i niezmiernéj żywotności.

Do téj to tak szczęśliwie obdarzonéj rodziny należała zmarła śp. Karolina. — Ojciec jéj Adam, urodzony r. 1776, był synem Teodora, naówczas starosty olsztyńskiego, z tak zwanéj linii prymasowskiéj. W dwunastym roku życia odesłanym był wraz z trzema innymi Potockimi do Francyi. W r. 1794 ośmnastoletni bił się już pod Kościuszką.[1]

  1. Wysłany kuryerem do Krakowa po bitwie pod Szczekocinami, w liście do matki, który tu dajemy, ciekawe daje szczegóły tego pamiętnego spotkania.
    (Ortografia wedle rękopismu.)
    LIST
    Adama Potockiego, pisany do Matki Pani Sołtykowéj.
    d. 12 Juni 1794 Roku
    z Krakowa.

    W tym momencie przybiegam z obozu naszego Kuryierem do Krakowa. Pewny będąc, że same bayki tylko dochodzą Mamuni Dobrodziki, a przeto martwić ią nie mało muszą: do-