Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/286

Ta strona została skorygowana.

giem, ubrany jak dawniej i bynajmniej nie zmieniony. Bogactwo nie zawróciło mu głowy, bo w szkole nieszczęścia nauczył się ceny ludzi, ceny pieniędzy i uczuć... Czuł się silniejszym teraz, ale ta siła, przypadkowo rzucona mu od losu jak jałmużna, nie wzbijała go w pychę; czuł, że to nie był nabytek pracy, ale dar trafu — wygrana na wielkiej loterji świata, na której rzadko kto wygrywa!
Sylwan, niby przypadkiem, wyszedł na jego spotkanie. Cesia nie ustąpiła z okna; zobaczył ją zdaleka. Hrabia przeszedł z nim zaraz do salonu, mając jednak tyle taktu, że go o nic nie spytał. Dopiero po półgodzinnej obojętnej rozmowie zaczęli mu winszować i dopytywać się wszyscy. Weszła i Cesia, wyświeżona, strojna zalotnym uśmiechem, z bukietem rezedy w ręku.
Wprzód nim weszła do salonu, stała chwilę na progu, z ręką na klamce, z głową spuszczoną, myśląc, co począć, jak mu się pokazać... Inną? — Zmiana byłaby nadto widoczna i szybka. Podobną jak dawniej? — Lecz czy to go przyciągnąć potrafi?
— Będę tąż samą i inną, — odpowiedziała sobie cicho na własne pytanie — i prawdziwie chybaby nas wszystkich los na jakieś niepowodzenie niepojęte skazał, jeśli go nie potrafię rozmarzyć... odzyskać...
Wacław był całkiem wczorajszy, nic w nim nie zdradzało zmiany położenia; z umiarkowaniem, z dawniejszą prawie bojaźliwością obchodził się z tymi, od których zawsze czuł się wyższym, a dziś i wedle świata większym był i potężniejszym. Ci wszyscy mieli dla niego teraz uśmiech uprzejmy, uścisk dłoni serdeczny, słówka grzeczne, nazwania czułe. Ścisnęło mu się serce na ten dowód słabości, dzieciństwa ludzkiego! Ale gdzież jest inaczej? gdzie zbogacony nagle nie postrzeże, że pieniądz nadał mu wartość nową, miejsce inne, znaczenie wyższe? Pieniądz cudzy, zapracowany przez kogo innego i nie wiem jakiem prawem przychodzący niespodziewanie, niezasłużenie, daremno?