Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/360

Ta strona została skorygowana.

Tak często znudzeni przybliżamy się w obcem miejscu, w teatrze, u wód, na przechadzce do pierwszej życzliwie nam uśmiechniętej twarzy, do człowieka, który nam wskazał chustkę zgubioną lub podszepnął dobrą jaką radę: rozmawiamy z nim, kłaniamy mu się na ulicy; ale, spotkawszy go w salonie, ani on nam, ani my jemu nie mamy już ochoty kiwnąć głową, zostając pod prawami społeczności, którą salon reprezentuje. Znajomość pana barona i Sylwana była tego rodzaju, do niczego nadal nie obowiązująca, a oba znać nadto byli dobrze wychowanymi ludźmi, żeby, w ten sposób się poznawszy, daleko z sobą zaszli. Sylwan korzystał tylko z podróży i śledził zagadkowych przybylców sam przez się, przez Ocieskiego i kozaka, czy to razem popasywali lub nocowali, czy po baronie przybyli. Ale suma danych, które się w ten sposób zebrać udały, nie była wielka: wszędzie panna mało się pokazywała, baron milczał, słudzy chodzili na palcach, płacono z targiem, ale po pańsku, nie żałowano sobie niczego. Ocieski nawet dostrzegł dwie kute hebanowe szkatuły, które jak tylko wysiadano z powozów, wnoszono do pokoju Eweliny, czemu nie barona? nie wiemy. Jedna z nich miała, wedle kamerdynera, zawierać klejnoty baronówny; druga weksle i kasę podróżną. Sylwan raz tylko był tak szczęśliwy, że się podkradł pod pokoje, zajmowane przez Galicjan, stanąwszy w przyległym, i z niego mógł doskonale robić postrzeżenia nad baronem i jego familją.
Zdziwiło go to niepomału, że w ciągu kilku godzin baron ledwie raz i to obojętnie zajrzał do córki, raczej z jakiemś uczuciem uszanowania, niżeli czułości rodzicielskiej; szepnął coś do niej, odpowiedziała mu, nie podnosząc oczu, i wyszedł na palcach. Przez cały wieczór towarzyszka baronówny zajmowała się jej wygodami, urządzeniem pokoju, podaniem wieczerzy; a panna, wsparta na ręku, w postawie nieruchomej, zobojętniałej, smutnej, siedziała przy stoliku. Wzięła jakąś książkę i czytała ją dopóźna, nie żeby ją zajmowała, ale widocznie dla odpędzenia dokuczliwej nudy.