Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.

zakonnika; niektóre klasztory na szkaplerzu białym nosiły nawet znamię śmierci — wyszytą głowę trupią, czego jednak w Polsce nie zachowywano, ale to godło znikomości powtarzało się często w kościele i klasztorze i uderzało oczy co chwila. Ostre posty, włosiennice, praca ręczna pustelników niegdyś, dziś zakonników już tylko, przygotowywały nieustannie do zgonu. W refektarzu pod wielkim krzyżem, który zajmował główną ścianę naprzeciw stołu przeora, leżała trupia głowa, którą wszyscy bracia całowali nim do stołu zasiedli; a lektor pobłogosławiwszy stół, kończył słowy:
— Pamiętajcie na godzinę śmierci, a nigdy niedopuścicie się złego.
W każdéj celi stało na klęczniku pod krucyfixem to przypomnienie śmierci. Gdy przyjmowano professów do zakonu, na uroczystych obłoczynach, kładziono go w pokrytą całunem trumnę, a chór zakonników śpiewał nad nim:
— Panie, nie pomnij grzechów jego, w godzinie strasznego sądu...
I przerażające De profundis dzieliło go na wieki od świata, przenosiło w to pośrednie stanowisko, swobody i zrzeczenia się siebie, na