Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.
25

wschodo-północy u téj baszty, któréj Wachler pilnował wprzódy; od zachodu polecono straż Mikołajowi Krzysztoporskiemu i ojcu Ignacemu Mieleckiemu, mnichowi-żołnierzowi, który jeszcze dawnego nie zabył rzemiosła; od wschodo-południa był pan Piotr Czarniecki i xiadz Adam Stypulski, od zachodo-południa Jan Skórzewski i ojciec Daniel Rychtalski.
Pobłogosławieni przez przeora rozeszli się wszyscy z nową gorliwością do pracy. X. Piotr Lassota mający prochy i działa w dozorze, był także nowym stróżem ogniów na murach i wieży. Panu miecznikowi Zamojskiemu z ojcem Ludwikiem Czarnieckim bratem pana Piotra, milczącym, ale zimno-wytrwałego charakteru mężem, zwierzchnia władza oddana została, nad którą kierunek przeorowi powierzali chętnie wszyscy, czując jego wyższość nad sobą.
Mury nowy całkiem przedstawiały widok, jak gdyby załoga świeża, lud krzepki i nieznużony jeszcze wszedł na nie, bo duch nowy ożywiał każdego, i wodzowie poczuli jednocząc się z nim, że znowu serca biły zgodnie i silnie; że załoga wróciła do spójnéj, potężnéj całości z niemi. Zwątpienie już na żadnéj nie ukazywało się twarzy; każdy patrzał skinienia, biegł, garnął się,