Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Odczyty o cywilizacyi w Polsce.djvu/135

Ta strona została przepisana.

dniem w obozie w obec rycerstwa, często na pniu ściętego drzewa, wśród lasu lub w dolinie na darniowanym usypie, o brzasku odprawiała się msza do N. Panny. Biskupi stawali przed oddziałami swoich diecezyi, czytali Ewangelie, przy których dobywano mieczów na znak gotowości do obrony słowa Bożego, i dawali rozgrzeszenie i komunię.
Gromadziło się wojsko, wódz do niego przemawiał, a żołnierstwo podnosząc dzidy do góry, poklaskiwało słowom jego; szykowało się potem i z pieśnią Boga-Rodzicy na ustach, rzucało na nieprzyjaciela. Jazda naprzód z włóczniami, potém cisnąwszy je, rozpoczynając bój na miecze, a nareszcie na mieczyki i noże. Zamieszanie, które następowało było tysiącem walk pojedynczych, ale różnych od dzisiejszego boju, gdzie istotnie szeregi walczą: tu ludzie jedni z drugiemi wyzywając się słowy, rozmawiając, spoczywając sił probowali i zręczności. Liczne mamy dowody na to, że bitwa często z tego powodu przedstawiała obraz niezmiernéj rozmaitości i barwy dziwacznéj, dziś dla nas niezrozumiałéj; wódz tu niewiele znaczył, a bił się jako prosty żołnierz do zdechu.