Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Odczyty o cywilizacyi w Polsce.djvu/75

Ta strona została przepisana.

tradycye. Gdy rycerz niemczeje, przywiózłszy żonę z dalekiego kraju, gdy z zachodu i wschodu, stroje, słowa, obyczaj i myśli nawet przynosi: osiadły od wieku na zagonie swym wieśniak, piastuje spuściznę kraju najstarszą, zwyczaj narodowy, pielęgnuje święty znicz pamiątek, i pozostaje téż najdłużéj sobą, oświeca się najpowolniéj, zmienia najtrudniéj.
Z rycerskiego nałogu rozkazywania, ziemianin we wsi, powoli niewolnika osadzonego na roli i kmiecia, co ją od wieków uprawiał, wkrótce w jedno łączy poddaństwo. Gmin pospolity w nowym kształcie narodu pozostaje na dnie; rodzi się idea człowieka należącego do człowieka, którą także wojna przyniosła, i człowieka przykutego do roli, nie mającego wyboru pracy, zmuszonego rodzić się i umierać na potem swym zlanéj skibie.
Chrześciaństwo nawet długo, przejąwszy niewolę po starorzymskim świecie, idei téj wyrugować nie może, u jednego ołtarza, u jednego krzyża, do jednego modląc się Zbawiciela; długo ludzkość pojąć nie chce, że braterstwo ewangeliczne potargało pęta. U nas, gdzie idea chrześciańska, szczerzéj, goręcéj