Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.
—   139   —

Contradictio in adjecto! zawołał ksiądz Majer — sensu nie ma... To mi rewolucya, jaką widzimy w Paryżu, Robespierra rozumiem... Kościuszko jest mdły... mdły... z niego nie będzie nic.
We mnie się burzyło wszystko słuchając, alem milczał. Odezwał się jeszcze jeden, którego mi mój towarzysz nazwał Taszyckim, i dowodził, ile Kościuszko popełnił błędów... Tu stuknąwszy o poręcz krzesła Kołłątaj, okiem obiegłszy zgromadzenie — począł:
— Ani słowa, nikt poczciwego, romansowego, czułego i sentymentalnego Kościuszki lepiéj nie zna odemnie... Wszystko prawda, co mówicie... a pomimo to... tak, jakby sobie radził ks. Majer i Taszycki, pogorszyłoby tylko sprawę...
Est modus in rebus, — modus, panowie, modus często więcéj znaczy niż sama res... Łatwo obalić Kościuszkę, który jest bożyszczem narodu, zasłużenie czy nie, a co na jego miejscu postawicie? za kim tak pójdą? w kogo tak uwierzą? Ks. Majera zna ulica, bo się z kowalami pod szubienicą całował...
— Nie przeczę — zawołał ks. Majer, gloryfikuję się tém...
— Zajączka znamy w kółku naszém, ba i w szerszych kołach... ale takiego imienia jak Kościuszko wyrobić sobie nie umiał... mnie więcéj ludzi nienawidzi niż wierzy... Słowem... obalić go łatwo, zastąpić niepodobna...
— Oh! oh! począł Majer... hyperbole!
— Prawda chłodna, zawołał Kołłątaj... Modus in rebus byłby dał mu inne otoczenie, innych ludzi do boku, radę inną... Starałem się o to... i sądzę, iż przynajmniéj do czasu starać się o to należy, póki dla narodu nie ulepiemy drugiego bożyszcza takiego, w któreby mógł uwierzyć...
Zajączek głowę obracał widocznie nieukontentowany...
— Wszystko dla ludu, ale przez lud nie wiele czynić można, chyba nim umiejętna dłoń kieruje.... Ks. Kołłątaj zbyt chce ulegać i schlebiać ludu fantazyom, a tu go należy prowadzić... natchnąć, wpoić mu, wmówić, co trzeba, bo my zań rozum mieć musi-