Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.
—   165   —

Posłyszawszy te słowa, Juta prawie gwałtem wcisnęła się na próg drzwi, popatrzyła, skinęła głową tylko, skłoniła się milczącéj staruszce i odeszła.
Chociaż chorego mnie mogła się ulitować pani Mańkiewiczowa; nie przebaczyła mi tych odwiedzin... przyszła zaraz do mnie z wyrzutami.
— Co za jedna znowu, żeby się tu przeć do domu... aby acana zobaczyć.... Taż to, wstyd! ale to ta Warszawa i ta młodzież... i za to cię pan Bóg pokarał.... Pfe....
Anim się już tłumaczył, stary Mańkiewicz krzywił się nic nie mówiąc.
Tegoż dnia pod wieczór, czując się lepiéj, zażądałem, aby mnie zaniesiono na górę lub choćby do lazaretu....
Jéjmość uczuła, dla czegom to czynił, i siadła przy mojém łóżku, żeby mnie pocieszyć i rozstroić.
Nie odpowiadałem zrazu nic — ale w końcu w kilku prostych słowach wytłumaczyłem, że w stósunku tym nic nie było zdrożnego i żem słusznie się czuł dotknięty nie własną obrazą, ale pokrzywdzeniem zacnéj i godnéj szacunku kobiety.
— Dziękuję państwu za gościnność, odezwałem się, ale nie chcę być dla nich ani ciężarem ani zgorszeniem....
Drugiego dnia byłem prawie tak silnym, iż z pomocą dwóch ludzi mógłem się przenieść na górę. Rana goiła się szybko, siły powracały, lecz do życia nie miałem ochoty.
Co było począć z sobą?... jaka nas przyszłość czekać mogła?...
Dowiedziawszy się o ocaleniu mojém od Juty, Kiliński... którego Wawrzecki wyprawił do Wielkopolski dla wywołania powstania i który zaraz po rzezi powrócił do miasta, przyszedł mnie odwiedzić.
Płakał biedny i połykał łzy. — Czuł on, że z innymi zapewne pójdzie podzielać więzienie.... Ostatnie chwile spędzał, narzekając na nieszczęśliwe losy Polski. Od niego się dowiedziałem, że w tych dniach miały wejść wojska rosyjskie do Warszawy.... Miasto się poddało.... Suworow traktował z królem, na