Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.
—   14   —

W imię wolności najstraszniejszy w świecie zapanował despotyzm.
Nie zdziwi się nikt, gdy się przyznam, że dwudziestoletni naówczas, w pierwszych chwilach po przybyciu do Warszawy, uszczęśliwiony mundurem, widokiem stolicy, nowemi tylą przedmiotami i ludźmi mało zwracałem uwagi, za mało czułem, co mnie otaczało. Stopniowo potém ogarniała mnie trwoga i boleść.
Co dzień obijały mi się o uszy narzekania na panujących naówczas Targowiczan i obchodzenie się ich z krajem. Nawet dziecinny umysł uderzyła w końcu ta sprzeczność despotyzmu bezwględnego, który swobody republikańskie miał krzewić.
Strwożony król zupełnie bezwładny siedział na zamku, na listy impertynenckie Szczęsnego odpowiadając pełnemi względów stylizacyami swéj kancelaryi. — Oddawali mu honory jenerałowie rosyjscy — ale Targowiczanie wcale się nie kryli z zamiarami bodaj detronizacyi...
Ten mięsopust oślepłych panów republikanów trwał tyle tylko, ile było potrzeba Rosyi, aby na sobie nieprzyjaznych ludziach pomściła się za sejm czteroletni... Nie nazywano inaczéj sejmu tego jak spiskiem, konstytucyi zamachem i rewolucyą...
Nastąpił ów okropny sejm, na który króla prawie przemocą musiano wyciągnąć z Warszawy. Butni Targowiczanie znaleźli się wziętymi w matnią.
Krótka chwila panowania ich przeszła, Moskwa dała uczuć, że ona tu jedna rozkazuje i rozrządza. — Jak piorun padł na zdrajców wyrok nowego rozbioru kraju, którego oślepli do ostatka nie przypuszczali.
Było coś okropnego nawet dla najobojętniejszych, najmniéj rozumiejących, co się działo w tym sejmie grodzieńskim — który Polskę dobijał... ale prawie w téjże chwili, gdy na sesyi nieméj podpisano wyrok na Polskę, rozbudziło się uczucie powszechne zgrozy, oburzenia, rozpaczy tak gwałtownéj, iż nie można było wątpić, że za sobą bodaj niewczesny wybuch pociągnie.
Katastrofa ta przychodziła nadto świeżo po wspomnieniach czteroletniego sejmu, padała na gorące je-