Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.
—   21   —

Tu już po twarzach poznałem, że wiadomość o Madalińskim nie była fałszywą... Oficerowie chodzili niespokojni, szeptano między sobą, naradzano się z żołnierzami, działo się coś tajemniczego i widocznie nadzwyczajne rzeczy gotowały. Jako jeden z najmłodszych nie nabijałem się, aby należeć do narad, bobym nie bardzo wiedział, co i radzić — lecz z rozmów przekonałem się, że mi ufają i rachują na mnie.
Koszary otoczone były szpiegami... musieliśmy się mieć na nadzwyczajnéj baczności, aby nie zdradzić, żeśmy już coś wiedzieli i przysposobili do czegoś.
W ulicach tego dnia uderzał widok szczególny, ludzie silili się jawnie na to, aby nie okazać po sobie, iż wyszli z karbów powszedniego życia, a ruchy ich, wejrzenia, chód... wszystko zdradzało, iż coś niezwykłego się stało i opanowało umysły... Około Igelströma ruch był wcale nie tajony, adjutanci latali, posłańcy chodzili do zamku, od króla przyjeżdżali jenerałowie, hetman przybył i siedział godzinę... Z ratusza ściągano urzędników...
Z każdym dniem rósł ten niepokój Moskali, którzy jednak dla niepoznaki przechodzili przez miasto z muzyką, mustrowali się, konno pląsali po ulicach...
W kilka dni potém zaczęto przebąkiwać o nowych aresztowaniach, mówiono nawet o takich, które do skutku nie przyszły. Jakieś imiona wprzódy nie znanych ludzi krążyły z ust do ust miedzy nami, Aloego, ks. Majera, Kapostasa, Kilińskiego...
Mańkiewicz widocznie przy mnie się nie chciał rozgadywać, bo się bał mojéj gorączki młodzieńczéj... marł ze strachu razem i z ciekawości, co téż to będzie.
Tak dożyliśmy do ostatnich dni marca... z każdym dniem ostrzejsza policya, dozór, szpiegi czyniły życie nieznośném.


Pomimo tych nadzwyczajnych ostrożności, aby się Warszawa nie dowiedziała ani o losie Madalińskiego ani o tém, co się w kraju działo, mimo że każdego przyjeżdżającego przetrząsano na rogatkach i brano na konfesaty... że po miejscach publicznych nikt się ust