Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.
—   35   —

rocznią, pani Krakowska, wojewodzina lubelska, Mniszchowie, pani Grabowska, ekspodkomorzy, Tyszkiewicze... Prymas, pani Krakowska i Grabowska jak byli zawsze tak teraz jeszcze bardziéj trzymali się Rosyi i ambasadora. Pilnowano króla, strasząc go jakobinami, ażeby z tego kółka nie wyszedł. Dnie i nocy narzekano na Potockich, na sejm czteroletni i wszystko złe jemu przypisywano.
Więcéj pobłażania było dla konfederacyi targowickiéj; o téj tylko po cichu, w małém kółku rozpowiadano sobie, jak dokazywała przez krótki czas życia swojego. Oczy i serca ztąd skierowane były na Petersburg. Spodziewano się pokorą i uniżonością przebłagać carową — gdy powstanie krakowskie wybuchło. Dla króla i familii był to cios nowy — znaleźli się między młotem a kowadłem. Największy wstręt miano do rewolucyi, a z drugiéj strony Moskal stawał się najnieznośniejszym, wymagającym, despotycznym — król nie chciał się ani jednéj ani drugiéj narazić stronie i męczył się okrutnie. Ożarowski i Zabiełło przychodzili doń nie już z rozkazami od Igelströma, ale tylko z wiadomością, co zostało nakazane... Król się godził na wszystko.
Wygrana pod Racławicami wszakże dała mu do myślenia: — A nuż rewolucya zwycięży? rewolucya, jakobiny, teroryści, demagogi.
Nie przypuszczano wszakże w zamku, aby potęga Rosyi mogła być złamaną, a w odwodzie byli téż Prusacy. To uspokajało.
Gdy tak z jednéj strony świat urzędowy łudził się nie czując, co miał pod stopami, w mieście organizowało się na dobre powstanie.
Przez Cichowskiego wiedzieliśmy na pewno, że w czasie nabożeństwa wielkopiątkowego miano zająć arsenał a dla odciągnienia ludu pożary wzniecić umyślnie. — Ośm przeszło tysięcy wojska mający Igelström i dobrych jenerałów nie wątpił, iż, choćby do starcia przyszło, zwycięży i steroryzuje Warszawę.
Nam więc trzeba się było spieszyć, aby go uprzedzić.
Szpiegów było pełno, ale ci patrzyli i nie widzieli nic lub to, co wagi rzeczywistéj nie miało; nasi scho-