Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.
—   45   —

ulicę, zajmując całą od pałacu Branickiego do kościoła ks. Dominikanów Obserwantów.
Położenie nasze było wcale nie miłe, z tyłu za sobą pozostawiliśmy nieprzyjaciela a tuśmy go mieli przed nami... Trzeba było próbować fortelem jeśli nie siłą... Huk w mieście rozżarzał nas, odbijał się nam w piersi jak gdyby napróżny jęk i wołanie:
— Przybywajcie na pomoc.
Pułkownik Haumann wysłał naprzód adjutanta Lipnickiego na zwiady, jakąśmy siłę przeciwko sobie mieli. Dowiedzieliśmy się przez niego, iż ludzi około pięciuset w czworobok ustawionych z ośmią działami pod komendą jenerała Miłasiewicza i księcia Gagaryna zapierali nam drogę.
Haumann wyprawił majora Gresena z żądaniem, aby nas do zamku przepuszczono... ale wnet rozeszła się wieść, że posła naszego aresztowano...
Sypniewski tymczasem ciasną uliczką ś. Krzyzką posunął się nieostrożnie, chcąc bok nieprzyjacielowi zająć i dom, w którym była apteka Misyonarzy. Zmuszony był jednak cofnąć się, gdyż groziło niebezpieczeństwo w zbyt ciasném przejściu i podoficera jednego ubito... z najlepszych naszych strzelców.
Mycielski z jedną dywizyą i jedną armatą wysłany został ulicą Warecką dla obrony od napaści z tyłu... Staliśmy jak na mękach... nie wiedząc, co począć, gdy — z nakazu czy z niecierpliwości z jednego naszego działa dano ognia...
Ledwie się dym rozszedł, gdy Moskale w odpowiedzi kartaczowym ogniem sypnęli... a żeśmy stali bardzo blizko, ranili i zabili nam wielu, popłoch się wszczął, ale téż wołanie — Na miłość ojczyzny naprzód! na działa! na działa!...
Adjutant Lipnicki i chorąży Urbanowski na bagnety prowadzili wprost zebranych ludzi naszych, bo prędko oprzytomnieli, lecz w chwili, gdy już miało przyjść do walki wątpliwéj bardzo, Urbanowskiemu myśl przyszła doskonała, zsiadł z konia, cofnął się i wprost na wrota klasztoru Dominikańskiego wpadłszy wyłamał je, prowadząc za sobą ludzi.
Czyby mu do końca stało téj myśli dobréj, nie