Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.
—   59   —

Panującym w ulicach żywiołem był, jak już mówiłem, mieszczanin i wojskowy, z wyższego towarzystwa mało kogo było można spotkać. Gdzie niegdzie przez ciekawość pokazywano się z okien dla bezpieczeństwa w kolorach narodowych, biało z karmazynowym.
Tego dnia tłum był niezwyczajny, bo i pora piękna służyła i nabożeństwo za poległych do kolegiaty ciągnęło... a kto chciał patryotą się okazać, musiał tam być. Ponieważ w pierwszych dniach wszyscy byli ordery pozrzucali, a król to wziął za oznakę jakobinizmu i żądał, aby tytuły i krzyże i gwiazdy powkładano, poubierali się wszyscy po dawnemu.
Kościół św. Jana cały wysłany był czarno... Mojéj ręce na temblaku winien tylko byłem, żem się do niego docisnął. W pośrodku znajdował się piękny katafalk laurowemi wieńcami obwieszony z napisami:
„Nie zapominajcie dobrodziejstwa, albowiem dali za was duszę swoją.“
„Pamiątka ich będzie w błogosławieństwie a kości ich zakwitną z miejsca swego.“
„Woleli raczéj poczciwie umrzeć aniżeli jarzmo dźwigać i nie przystojne rodowi swemu krzywdy cierpieć.“
„Dusze i ciało nasze wydaliśmy za prawa ojczyste, wzywając Boga, aby co najrychléj narodowi naszemu miłościwym był.“
Wśród zawieszonych pośrodku wieńców laurowych inne jeszcze czytano napisy: — „Zeszli z żywota, ale wszemu Narodowi pamiątkę śmierci swéj na przykład cnoty i męztwa zostawiwszy.“
Sam Prymas, którego najmocniéj posądzano o sprzyjanie Moskwie a nawet o konszachty potajemne z Prusakami, odprawiał nabożeństwo uroczyste. Znany z wymowy i patryotyzmu ks. Witoszyński miał ogniste kazanie. — Król był obecnym i na widoku...
Witoszyński wśród mowy swéj nie wahał się zwrócić do króla, aby go niejako wciągnąć w sprawę narodu.... I tak jak owego pamiętnego dnia 3 maja 1792 roku odezwał się król w kościele św. Krzyża, tak i tu odpowiedział Witoszyńskiemu...