Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.
—   64   —

wanego porządku i jakiéj takiéj subordynacyi lud i mieszczaństwo brało górę... pomiędzy szlachtą i panami w najbliższém otoczeniu króla wytykano jawnych zdrajców a papiery po Igelströmie dowiodły ich własnemi podpisami, iż brali pensye od Rosyi.
Sam król z sześciu tysięcy dukatów, z których kwitował, tłumaczyć się musiał. Mieszczanie, którzy do zamku chodzili na straż codzień i siedzieli w pokojach królewskich, pełniąc niby urząd czasowych szambelanów, pomimo respektu dla N. Pana... nie dowierzali mu wcale. Nocami rozstawiali się i nie sypiali.
Wiedziano z największą pewnością, że familia króla przestraszona oskarzeniami, jakie wywołały regestra Igelströma, chciała koniecznie wyrwać go z rąk rewolucyi. Przygotowywano do tego lud w ten sposób, że król się codzień przejeżdżał daléj... i chciał oswoić z tém Warszawian a jednego dnia puścić się za Wisłę i oddać w ręce oddziałowi Moskali czy Prusaków....
Prymas szczególniéj miał się zajmować całym tym planem i sam także podobno uciec zamierzał. Jak się o tém dowiedziano, trudno zbadać. Być może, iż między służbą królewską na zamku byli donosiciele. — Dosyć, że na ratusz przynoszono coraz to nowe przestrogi... a Rada tam zasiadająca odpychać ich nie mogła.
Nierazem to rozważał z ludzkich opowiadań, wiedząc o losach króla Poniatowskiego, iż nieszczęśliwszego człowieka na świecie nadeń pono nie było.
Pozornie miał wszystko, co do szczęścia potrzebne, a w istocie panowanie jego było długiém męczeństwem. Męczyli go swoi, obcy, przyjaciele, familia.... Ci, dla których był najlepszym, jak hetman wielki, jak Szczęsny; wywdzięczyli mu się w sposób najokrutniejszy, Rosya, której sprzyjał, poniewierała nim, ambasadorowie karmili upokorzeniami... a jeśli kiedy był w położeniu straszném, to przez czas rewolucyi 1794. Każdy hałas w ulicy zdawał się ostatnią zwiastować godzinę.... Od porwania przez konfederatów król ciągle mówił, iż czuje, że nie umrze naturalną śmiercią, że go los Karola czeka.... Nigdy ta fałszywa prze-