i wiedział, że on się sam szalenie kochał w dziewczęciu i był o nią zazdrosny...
Układając plan, włoch powrócił na Bielany, ale wieczorem rozbierając króla i będąc z nim sam na sam — podszepnął, że w Warszawie młodziuteńką francuzeczkę upatrzył taką, iż przed nią klękać było... August się natychmiast zapalił. Constantini począł od tego, że ani było myśleć do niej przystąpić, i dla rodziców i dla oficerów saskich, którzy ją oblegali nieustannie. Przymierze z Carem Piotrem, wojna z Karolem XII, zdrady Prymasa, burza na Litwie, wszystko zapomniane zostało... król rozpytywał o Henrjetkę nie odpuszczając od siebie Mazotina... Kazał mu natychmiast przedsiębrać właściwe starania, ale pierwszą znajomość z dziewczęciem chciał zawiązać jako prosty oficer gwardyi... Wiedział włoch, że mu się te zachody sowicie nagrodzą, ale nie mniej stękał, że mu to ciężko przyjść miało.
Potrzeba było rodziców skłonić do przyjęcia tajemniczego gościa, o którym Mazotin mówił, że był wielkiego rodu, bardzo bogaty i że im i córce mógł przynieść szczęście... zapewnić przyszłość świetną.
Zaraz nazajutrz rozpoczęły się zabiegi, a że bystrego oka Witkego obawiał się Constantini, zmyślił potrzebę jakąś i odesłał go na straży stać w Łowiczu.
Niemiec jeszcze nic nie podejrzewał.
Constantini po jego wyjeździe nie miał już spoczynku, naprzód się postarał przez dowódzców, aby na czas jakiś oficerów saskich od uczęszczania Renaida wszelkiemi możliwemi środkami odciągnąć... Następnie ujął oboje matkę i ojca, naostatek mocno zajął i obudził ciekawość dziewczęcia...
Ułożonem więc zostało, że król sam z Mazotinem tylko najwierniejszemi swymi trabantami, poprzebieranymi, miał w nocy konno przyjechać do Warszawy...
Tu u Renardów czekać na niego miała wieczerza, na którą Henrjetka z matką zaproszone zostały,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.