Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

tam pięciu minut, a to z przyczyn łatwiejszych do zwietrzenia, niż do opisania. Zostaje mi więc tylko przykład Mucyusza Scewoli, lecz, o Zoilu! gdybym ja na jego wzór stanął przed Porsenną i zawołał: „Tercenti juvenes in te conjuravimus!“ dostałbym się niezawodnie albo jako socjalista do kozy, albo jako warjat, do czubków. Tak zimny materjalizm naszego stulecia kruszy i niweczy najszlachetniejsze postanowienia!
Gdy więc, jak wyżej powiedziałem, sumienie moje wyrzuca mi niespełnione śluby młodości, a z drugiej strony fatalne stosunki współczesne nie pozwalają mi poświęcić się dla całej ludzkości, albo dla jakiego większego jej odłamu, przedsięwziąłem uczynić to dla małego stosunkowo cechu braci moich literatów, szarpanych twojemi pazurami. Bierz mię, i pożrej, Zoilu! Oto ci rzucam na pastwę najzuchwalszy plagiat, jakiego się dopuszczono od lat dwudziestu pięciu. Ażeby całą twoją żądzę zniszczenia zwrócić wyłącznie przeciw mnie samemu, ażeby cię doprowadzić do wściekłości, do szału „ostrego,“ powiem ci z góry, i bez rumieńca skromności w obliczu, że moje „Obrazki z życia wiejskiego na Wołyniu“ nie są bynajmniej przeróbką z jakiego może, mało znanego zbioru komedyjek. Przeciwnie, stanowią one fragment jednego z największych ar-