Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak mścić się potrafią tylko niewolnicy, gdy poczują siłę w obliczu znienawidzonej władzy. Każda despotyczna szkoła ma wśród personelu podobną ofiarę, która cierpi i ukrywa, boi się zarówno władzy jak dzieci.
Przeżyłem wiele w ciągu tych kilku minut, które wieczność trwały.

14. Więc taka odpowiedź na moją życzliwość, zapał, pracę? Zrazu czułem ból krwawy. Cały kryształowy gmach marzeń runął, rozsypał się w gruzy.
Gniew i podrażniona ambicja: będę pośmiewiskiem tych, których przerastam uczuciem, których przekonać, pociągnąć przykładem, może zaimponować chciałem.
Zatrzymałem się pośrodku sali, zapowiedziałem spokojnym a zdławionym głosem, że jeśli złapię, to zbiję. Serce tłukło, wargi drżały! Przerwało mi gwizdnięcie.
Złapałem, wytargałem za uszy, gdy protestował, zagroziłem, że wyrzucę na werandę, po której chodzi w nocy pies, spuszczony z łańcucha.
Wiecie kogo zbiłem? Takiego, który pierwszy raz, jeden raz gwizdnął. Dlaczego to zrobił, nie umiał wytłomaczyć.
Jakaż to była doskonała lekcja, dana mi przez dzieci.
Szedłem w białych rękawiczkach, z buto-