Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

sprytnych i zabiegliwych, poniewierać szarymi, gnębić opornych i niekarnych; jeśli chcesz we wszystko wejrzeć, każdemu słusznemu żądaniu zadość uczynić, oprzeć się nadużyciu, skargę wysłuchać, — musisz mieć wrogów, jako minister, jak skromny wychowawca. Jeśli zbyt butnie, nieoględnie i ufnie rozpoczniesz walkę, poparzysz się raz i drugi, może odejdzie ochota dalszego eksperymentowania kosztem spokoju, niekiedy egzystencji i przyszłości. Im lekkomyślniejszy wzlot, tem groźniejszy upadek...
A zresztą, nie wierz mi, ja kłamię, jestem starym zrzędą. Rób jak ci dyktuje uczucie, porywczo, z impetem, bez kompromisów, najprostszą drogą... Wygryzą cię, przyjdą nowi, zajmą twe miejsce, poprowadzą dalej. Z nieuczciwym żadnych układów, niedołęgę z drogi, szubrawca w pysk. Nie masz doświadczenia, tem lepiej: jeśli ono wskazuje drogę, którą będziesz mógł pełzać całe życie, ty nie chcesz: wolisz szybować bodaj przez godzinę... Zwyciężony dla łysych i siwych nie będzie czcigodny, dla młodych zostanie bohaterem.
Ale nie cofaj się w pół drogi...
Nie dąsaj się, boś sam chciał...
Nie mów, że nie uprzedzono, zwiedziono, okłamano...

21 Mowa o hałasie była mniej więcej tej treści: