Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

śli powiem, że dziecko ładne, o miłej, wdzięcznej buzi, ma wszelkie dane, by uznane było za dobre, a brzydkie lub z defektem, za złe. Stąd płynie równie niesłuszne uprzedzenie niektórych wychowawców względem ładnych dzieci. Powtarzam raz jeszcze, że bezwzględnie i w każdym przypadku będzie złym wychowawca, który nie zna choćby jednego ze swych wychowańców.

30. Wieczorem, gdy pokładli się do łóżek, miałem pogadankę o chłopcach z ubiegłego sezonu.
„Opowiem o chłopcach, którzy spali na łóżku piątem, jedenastem, dwudziestem i trzydziestem drugiem“.
„Jeden z nich okazał się bardzo miły, drugi zawsze i ze wszystkiego był niezadowolony, trzeci bardzo się poprawił, czwarty miał przykry wypadek w nocy, zrobił w łóżko, chłopcy z początku brzydko się z niego śmieli, ale potem przekonali się, że on jest biedny, słaby i niedołężny, więc się nim opiekowali. Gdzie oni są teraz, o czem myślą?“
W tych czterech powiastkach z życia, krył się i morał, i plan dnia, i trudniejsze zagadnienia życia kolonijnego.
Uprzedziłem, co mają zrobić, gdy się w nocy bać będą, co — gdy się jutro wcześnie obudzą.
I zasnęli wszyscy, prócz dwóch.