Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

go kompromituje, jeśli nawet nie grozi niczem, — dziecko robotnika ma prawo, ma obowiązek unikać złego towarzystwa.
A jeśli łobuz tylko udaje dobre sprawowanie, by dzięki przypadkowemu spotkaniu dostać się do sfery rówieśników, do których inaczejby nie trafił? aby tę znajomość wyzyskać, skorzystać?...
Wytwarzanie koleżeństwa między dziećmi zupełnie różnemi odnośnie do moralnej wartości i doświadczenia życiowego, które tylko ubóstwo łączy w jedną sferę, jest szkodliwem wciąganiem ich do złego towarzystwa, lekkomyślną próbą ich moralnej odporności.

36. Nalegałem: „bawcie się z nimi“. Wbijałem w ambicję:
— Was jest trzydzieścioro, on jeden. Więc wy wszyscy nie możecie jednego poprawić, a on was wszystkich ma zepsuć?
— Co mamy robić, aby on się poprawił? On się nie chce z nami bawić; jak się zgodzi, to nam psuje zabawę.
Nie ja, a dzieci miały słuszność.
Znacznie później zrozumiałem, że jeśli wychowawca chce wśród dzieci przeciętnych mieć niemoralne, ponosi za to całą odpowiedzialność, cały obowiązek czuwania. To trud ponad siły dzieci.
Najpiękniejsze z pozoru założenie musi być