Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

i widzieć braki, które dla znużonego i nawykłego oka są już niedostrzegalne.

48. Mówiłem we wstępie, powtarzam i jeszcze raz z naciskiem powtórzę: wychowawca bywa i pielęgniarzem, nie wolno mu ani lekceważyć, ani wymawiać się z tego obowiązku: dziecko z moczeniem nocnem, dziecko wymiotujące, z ropiejącem uchem, dziecko które się zawalało, z wysypką na ciele czy na głowie, on musi wysadzić, umyć, opatrzyć. Musi to robić bez śladu obrzydzenia.
Niech robi co chce, niech się w tem ćwiczy w szpitalu, w przytułku dla rakowatych, w żłóbku dla niemowląt, ale musi się uodpornić.
Wychowawca dzieci ubogich musi prócz tego przyzwyczaić się do fizycznego brudu. Pudiculosa jest endemiczną chorobą dziatwy ubogiej całego świata, wychowawca musi od czasu do czasu znaleźć wesz na swej odzieży. O chorobie tej nie wolno mówić mu ani z oburzeniem, ani z obrzydzeniem, bo rodzice i rodzeństwo dzieci odnoszą się do tego zjawiska spokojnie i objektywnie, to też spokojnie i objektywnie należy dbać o czystość dzieci.
Wychowawca, którego o mdłości przyprawiają brudne nogi dzieci, który nie może znieść niemiłej woni, który na cały dzień traci spokój ducha, gdy, o zgrozo, wesz znalazł na palcie, niech czemprędzej idzie do sklepu, biura, gdzie chce,