Strona:Janusz Korczak - Pedagogika żartobliwa.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

czy usta i zęby? — Dlaczego są odstające uszy i piegi; czy chłopiec też powinien być ładny?
Ten widział, ten słyszał, ten czytał. Każdy miał jakieś swoje zdarzenia i doświadczenia, trudne chwile i dziwne wypadki. I myślał, i mówi. I rozmowa klei się, albo nie, i zbacza, skacze z tematu na temat.
Inaczej powinni w szkole uczyć przyrody. — Szczeniak, to też pomoc szkolna. Na przykład w pierwszym oddziale każdy przynosi do szkoły (nie w teczce) szczeniaka, albo kota. A w drugiej klasie przynosi właśnie królika. A w siódmej — słonia każdy przyprowadza (nie przynosi). — O czwartą klasę — żywa dyskusja i ostra polemika. — Bo na lekcję przyrody żeby chłopcy przychodzili z kucykami, a w szkołach żeńskich na przyrodę — cielęta. — „Jeżeli tak, to w męskich — osły“. — I powinni (zgodziliśmy się) we wszystkich szkołach uczyć naprawy rowerów i aparatów fotograficznych.
A ludożercy też kochają i noszą swoje dzieci. A on myślał, że ludożerca i wielkolud — to samo. I są Murzyni cywilizowani, tylko czarni. — Co to jest wilkołak; a ludożerca nie łyka człowieka, jak muchę na surowo, tylko zwyczajnie gotuje. — Fu! — Dlaczego są złodzieje, bandyci i wulkany? — Czy w gazetach wszystko prawdę tylko piszą? — Bo w szkole kolega widział raz: prawdziwy duch mu się w nocy pokazał. — I: „głupia jesteś“, — „ty głupi“. — „Kłamiesz“, — „ty kłamiesz“. — Ale to nie psuje harmonii, nie mąci biegu dyskusji. Bo właściwie wszystko na jeden temat: że urodziły się szczeniaki.