Ale on nie powinien nic o tem wiedzieć.
Zmokłe wrony kraczą, kołysząc się na gałęziach drzew, rosnących koło przystanku; zardzewiała, zmarzła sieć winogradu drży na czerwonym, ceglanym murze...
Przed domem zaturkotał wóz i wjechał ostrożnie w rampę kolejową. Nędzny, chłopski wózek, ciągniony przez chudą, góralską szkapinę. Na tylnem siedzeniu, zakutany w żółtą burkę, kiwa się doktór Bryl, wybierający się na objazd swego nagminnego tyfusu.
Wóz dźwiga się zwolna pod górę, pnie się żółtym gościńcem między szerokiemi, czarnemi polami, popod czarną, rozłożystą sosnę, rosnącą tam na żółtej, gliniastej wyrwie, popod cmentarz, białym murem okolony... Doktór Bryl, włodarz Bożej roli...
Jesienny wiatr szumi i rzuca deszczem w szyby, które jęczą z cicha...
— Przyjdzie zima, przyjdzie zima — powtarza pani Śnieżkowa.
I znowu łzy, łzy, łzy...
Strona:Jerzy Bandrowski - Osaczona i inne nowele.djvu/117
Ta strona została przepisana.
