Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/106

Ta strona została skorygowana.

Krąży wkoło mnie, wabi mnie i nęci,
Moja zaranna jutrzenka pamięci![1]

»Zaiste, miłość jest świętym pożarem,

1105 
Iskrą zatloną w ogniach nieśmiertelnych,

Aniołów dobrem, Wszechmocnego darem,
Balsamem rajskim dla serc skazitelnych.
Pobożność duszę w niebiosa porywa,
Ale z miłością niebo w duszę wpływa!

1110 
Uczucie, które bóstwem zapalamy,

Które wytrawia wszystkie myśli plamy.
Jest to promyczek wszechtwórczego słońca,
Korona duszę wokoło wieńcząca.
Wyznam, że moja miłość była inna;

1115 
Była zbyt ziemska, ludzka, nawet gminna.

Jam grzesznik, ojcze! — lecz ona niewinna.
Ach! ona była mą gwiazdą polarną![2]
Zgasła... Któż teraz oświeci noc czarną?
Ach! gdyby jeszcze weszła mi pogodnie,

1120 
Wiodła mię znowu, chociażby na zbrodnie!

Bo cóż dziwnego, że kto wraz postrada
I całe szczęście i wszystkie nadzieje,
Pokornie głowy pod wyrok nie składa,
Ale klnie losom i z bolu szaleje —

1125 
I w zbrodniach szuka męczarniom ulżenia,

A zwiększa tylko winy i cierpienia?
Ach! serce chore na wewnętrzne rany
Nie dba na żaden cios zewnątrz zadany!

  1. w. 1103. zaranna jutrzenka — gwiazda poranna, ukazująca się przed wschodem słońca.
  2. w. 1117. gwiazdą polarną — W oryg.: Life’s unerring Light, niebłąkającem się (stałem) światłem życia. — Prawdopodobnie miał tu na myśli Byron płomień latarni morskiej, w przeciwstawieniu do błędnych ogników, wiodących na manowce, gdyż następny wiersz zaczyna się: that quenched — ono zgasło, — gwiazda polarna zaś zgasnąć nie może i nie »oświeca czarnej nocy«, jak to podaje przekład Mickiewicza.