Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/110

Ta strona została skorygowana.

Pierścień ten — niech go z rąk twoich otrzyma,
Wręcz mu i opisz, coś miał przed oczyma:

1225 
Ciało uwiędłe, duszę zagaszoną,

Łódź falą uczuć na step wyrzuconą,
Zwój pism zatarty, liść z dalekiej strony
Wichrem przygnany i mrozem zwarzony.


»Tylko mi nie mów o snu przywidzeniach...

1230 
Nie, — to, mój ojcze, nie było w marzeniach!

Kto marzy, ten śpi; ja wtenczas nie spałem...
Jak teraz nie śpię, — i zapłakać chciałem,
Ale nie mogłem. Źrenica łez głodna,
Czułem, że była wysechła aż do dna;

1235 
Chciałem wydobyć z niej łzę, łzę jedyną:

Byłaby dziwną i miłą nowiną...
Chciałem, i teraz chcę — lecz rozpacz wzbrania,
Rozpacz silniejsza, niźli chęć płakania!
Nie mów pacierzy, w skutek ich nie wierzę;

1240 
Silniejsza rozpacz, niż twoje pacierze.

Zbawienia nie wart jestem — i nie żądam;
Nie raju, ale spoczynku wyglądam.
Wtenczas — widziałem, ojcze, — tak — tu była!
Widziałem dobrze... Powstała — odżyła!

1245 
Białą, świecącą obwiana symarą;[1]

Jak widzę teraz, tam, nad falą szarą,
Gwiazdę błyszczącą przez obłok zachodni:
Ona świeciła jaśniej i łagodniéj.
Dziś, gwiazda świeci słabiej i tajemniej;

1250 
Jutro, wieczorem, wnijdzie jeszcze ciemniej;

Ja, nim doczekam jej promieni drżących,
Nieczuła bryła i postrach żyjących,
Ja — umrę, ojcze. Już, kończąc cierpienie,
Zbiera się dusza w ostatnie westchnienie...

1255 
Tu ją widziałem, ojcze, — i powstałem,

I wszystkich naszych nieszczęść zapomniałem,

  1. w. 1245. symarą — »Symara, całun« (B.; opuszcz. u M.).