Gdzie dziewice jak kwiaty, co noszą do tańców?[1]
Gdzie wszystko piękne, boskie — oprócz serc mieszkańców?
Kraj to Wschodu! kraj słońca, co mu naprzód świecił...
Może-ż się tak uśmiechać na zbrodnie swych dzieci? —
Są ich serca — i czyny... i o nich powieści.
Otoczon tłumnem niewolników gronem,
Lśniący od złota, i z kornym pokłonem
Gotowych służyć dworaczo czy zbrojnie,
Jak się podoba ich Baszy i Panu, —[2]
Zasiadł Giaffir śród swego Dywanu.[3]
Z brwi nasępionych i groźnego oka
Znać, że go trapi jakaś myśl głęboka.
Wyczytać duszę — nawykłą przed tłumy
Kryć wszystkie swoje uczucia, prócz dumy, —
Twarz Giaffira mroczna, zadumana,
Zdradza coś więcej, niżby wydać żądał,
»Chcę być sam!« — skinął; skinieniu pańskiemu
Posłuszni, tłumem ku drzwiom się cofali.
— »Zawołać do mnie dozorcę haremu!«...
Już w głębi sali sam na sam zostali