Grzmią po powietrzu — jakby z mocą wściekłą
Całe na ziemię wyparło się piekło.
Zlękłe, zdumione, obłąkane straże,
Nie widzą pana — nie słyszą, co każe.
Próżno wre baszy wściekłość rozdąsana:[1]
»Pojmajcie szpiega! pojmajcie szatana!« —
On ujrzał popłoch, — cofnął krok rozpaczny,
Gdy pośpiech braci, wcześniej niż zalecił,
Niż wydał hasło, pożarem zaświecił.
On ujrzał popłoch — trąbkę do ust złożył:
Dźwięk krótki, ostry, trzykroć się powtórzył.
Mógłżem posądzać, w niebezpiecznej chwili,
Że mię umyślnie samym zostawili?...« —
Rzekł, miecz i ramię puścił w krąg szeroki,
Jakby chciał pierwszej powetować zwłoki.
Pierzchła przed jednym rozpłoszona zgraja.
Toczą się głowy po krwawej podłodze,[2]
Nikt nie śmie dostać: żołnierze i wodze,
Nieufni w dłoni, zaufali w nodze.
Grozi, klnie, błaga, — wstrzymać ich nie umie.
Mężny — sam jednak spotkania unika:
Strach uolbrzymił siłę przeciwnika.
- ↑ w. 792. rozdąsana — Odyniec miał wyraźne upodobanie do słowa: dąsać się, rozdąsany i t. p. — tu użyte zupełnie niewłaściwie.
- ↑ w. 807. Toczą się głowy — w oryg.: »po komnacie leżą porozcinane turbany«. Odyniec z zwykłym sobie brakiem umiaru artystycznego wprowadza pojęcie odcinanych głów, co wymagałoby nadludzkiej siły Konrada, a — jak wiemy z opisu jego osoby — nie był on herkulesowego wzrostu ani siły; — zasadniczym rysem jego była odwaga i dzielność, nie siła fizyczna.