Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/84

Ta strona została skorygowana.

I lecą na dół, już zwietrzyli łupy:
Nim zajdzie słońce, będą świeże trupy.
U spodu rzeka, która w zimie bucha
Ogromną wodą, a w upały sucha,

550 
Nagie i czarne łono swe odsłania

I kilka kaskad srebrzystych pochłania.[1]
Wokoło ścieżki kawały granitu
Leżą bezładnie, strącone ze szczytu:
Czas je pospychał, albo zbiły gromy.

555 
Wierzch skały niknie we mgle niewidomy,

Bo żaden z ludzi czoła Liakury,[2]
W pogodę nawet, nie widział bez chmury.


Już w gaj wjechali i po kilku chwilach
Dojdą wierzchołka: już krzyczą »Bismillach![3]

560 
Tu już bezpiecznie, stąd już widać błonie;

Wkrótce w dół zjedziem, na wiatr puścim konie«.
Gdy czausz tak mówił — ogień z góry błysnął,[4]
Nad uchem ołów niewidzialny świsnął:
Tatar przewodnik wyleciał z kulbaki.

565 
Ledwie czas mając zatrzymać rumaki,

Skoczyli z siodeł, janczarki odwiedli —
Ale trzech spadło pierwej, niźli zsiedli.
Z rąk niewidzialnych rany odbierają,
I ginąc, darmo o zemstę wołają.

  1. w. 551. I kilka kaskad srebrzystych pochłania. — W oryg.: »i pozostawiła łożysko opustoszałe i nagie, z wyjątkiem krzewów, które wyrosły, by tam zginąć«. — Mickiewicz poszedł za pojęciem spring jako »źródło« i wprowadził niezrozumiałe: »srebrzyste kaskady«.
  2. w. 556. Liakura — Parnas, góra we Focydzie (środk. Grecja), w mitologji siedziba Apollina.
  3. w. 559. Bismillah! — »Bismillah: w imię Boga; od tych słów zaczynają się prawie wszystkie rozdziały Koranu, wszystkie modlitwy i dziękczynienia muzułmanów, a nawet wszystkie książki i pisma jakiejkolwiek treści« (B. M.).
  4. w. 562. czausz — turecki posłaniec, zbrojny sługa, przodownik pochodu.