Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/250

Ta strona została przepisana.

wania melodyj, a nawet pisania książek, o ile mogą czerpać z tego zajęcia korzyści materjalne. Nie miał nic przeciwko temu — chroni to je od złego. Nie jest też bynajmniej wkraczaniem w atrybucje mężczyzn!

„Mała Franka“, jak ją zazwyczaj nazywano z życzliwą pogardą, była ważną osobistością, chociażby jako stała ilustracja stosunku Forsytów do Sztuki. Nie była wcale „mała“, ale raczej wysoka, z dziwnie ciemnemi, jak na Forsytównę, włosami, które wraz z szaremi jej oczami nadawały jej tak zwany „celtycki wygląd“. Komponowała pieśni, nadając im tytuły w rodzaju. Ciche westchnienia“ albo.Ucałuj mnie, matko, zanim umrę“; której refren brzmią! niby hymn:

„Ucałuj mnie, matko, zanim umrę;
Ucałuj, ach, ucałuj mnie, matko!
Ucałuj mnie, zanim umrę, o, matko...
Ucałuj mnie, matko, zanim u... mrę...!“

Sama też pisała słowa do tych pieśni, a także całe poematy. W chwilach lżejszego nastroju komponowała walce, z których jeden „Odgłosy Kensingtonu“ przyjął się prawie jako narodowy w Kensingtonie, tyle w nim było chwytającej za serce słodyczy. Brzmią! tak mniej więcej:
Był bardzo oryginalny. Poza tem była autorką „Pieśni dla małych dzieci“, zarazem dowcipnych i pedagogicznych, zwłaszcza „Babcina rybka“, a także owa, natchniona, proroczo nieledwie, przyszłym duchem imperjali stycznym i nosząca tytuł: „Podczernij mu oczko“. Wydawcy rozchwytywali je, a miesięczniki jak „Wytworny świat“, albo „Przewodnik eleganckich pań“ wyrażały się z entuzjazmem o „Nowej piosence panny