Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/129

Ta strona została uwierzytelniona.

łał doktór, wskazując na dwóch swych towarzyszów:
— Kochany Johnsonie, nieprawdaż, że zabrałem jednego Anglika i jednego Amerykanina?
— Istotnie, panie Clawbonny, odpowiedział sternik.
— A przyprowadzam dwóch braci!
Dwaj żeglarze radośnie uścisnęli dłonie Altamonta. Doktór opowiedział im, co amerykański kapitan zrobił dla angielskiego i tej nocy domek lodowy schronił pięciu szczęśliwych ludzi.





XVIII.
Ostateczne przygotowania.

Nazajutrz pogoda uległa zmianie, znów się oziębiło; śnieg, deszcz i zawieja, następowały w ciągu paru dni kolejno po sobie.
Bell ukończył szalupę; odpowiadała ona w zupełności celowi, była lekka i łatwo ją można było transportować na saniach, przez psy ciągnionych. Odjazd naznaczono na 25 czerwca.