Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/130

Ta strona została uwierzytelniona.

20 czerwca, wody tak puściły, że można było wypróbować szalupę, urządzając wycieczkę do przylądka Waszyngtona.
Parogodzinna żegluga przekonała wszystkich o jej dobroci.
Dnia 22 czerwca zaczęto ładować na sanie zapasy żywności, namiot i różne przybory podróżne. Zabrano 200 funtów mięsa solonego, 3 skrzynie konserwów, 50 funtów soku cytrynowego, 330 funtów mąki, pakę rzeżuchy i warzęchy, pochodzących z plantacji doktora, nadto 200 funtów prochu, instrumenty, broń i naczynia kuchenne. Doliczywszy do tego ciężar szalupy i sań, wszystko to razem ważyło około 1800 funtów.
Podróżni postanowili w razie potrzeby pomagać w pracy psom i zamierzali skracać dzienne marsze. Odległość od zatoki Wiktorja do bieguna wynosiła najwyżej 155 mil, robiąc zatem po 12 mil dziennie, mogli ją przebyć w pół miesiąca. Zresztą, gdy nie będzie już lądu stałego, pojadą na szalupie bez utrudzenia ludzi i psów.
Wszyscy byli zdrowi; zima choć ostra, zakończyła się dla podróżnych pomyślnie. Nieco tylko schudli wszyscy, ale to nie miało żadnego znaczenia.