Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/142

Ta strona została uwierzytelniona.

ry burzą brzemiennej. Ptaki te, reprezentowały rozmaite gatunki wielkiej rodziny ptactwa wodnago.
Spotkać tu było można tak często widziane na morzach południowych albatrosy, jak również pingwiny, obserwowane na morzach północnych.
Niektóre z nich były olbrzymich rozmiarów.
Doktór oszołomiony był tym widokiem a zarazem zdziwiony, że tak mało posiadał wiedzy.
Na powierzchni morza widać było niemniej zadziwiające twory królestwa zwierzęcego.
Spojrzawszy w głąb przezroczystą, widzieć było można tysiące rozmaitych zwierząt, malejących w czasie usuwania się w głębinę, lub olbrzymiejących w miarę zbliżania się do powierzchni.
Powietrze było niezmiernie czyste, można było powiedzieć: było przeciążone tlenem. Z prawdziwą rozkoszą wdychali to powietrze żeglarze, czując jakby równocześnie przybywało im sił.
Następnege dnia na horyzoncie nic zauważyć się nie dawało, co zwiastowało by blizkość lądu.
Wiatr nadal był pomyślny, a morze dosyć spokojne.