Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/168

Ta strona została uwierzytelniona.
XXVI.
Powrót na południe.

W kilka godzin po opisanych powyżej wypadkach, podróżni zebrani w grocie naradzali się co począć dalej.
— Przyjaciele, rzekł doktór, na tej wyspie nie mamy po co dłużej pozostawać. Morze mamy wolne, rzywności pod dostatkiem, wiatr sprzyja naszemu powrotowi; wracajmy do szańca Opatrzności, tam przezimujemy w oczekiwaniu przyszłego lata.
— Popieram zdanie doktora, rzekł Altamont i radzę jutro ruszać w drogę.
Odważni ci ludzie teraz dopiero po stracie swego dowódcy, który był duszą całego zespołu, poczuli się przygnębieni i osamotnieni.
Spełniając wolę kapitana, ułożono na wybrzeżu, pagórek z głazów, a na jednym z nich Bell wyrył skromny napis.

Jan Hatteras
1861

Wewnątrz pagórka umieszczono szczelnie zamkniętą puszkę blaszaną z dokumentem.