Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/169

Ta strona została uwierzytelniona.

Następnego dnia, po zrobieniu z płótna namiotu nowego żagla, o godzinie 10 rano, ruszono w podróż powrotną, zabierając ze sobą nieszczęśliwego kapitana i zasmuconego Duka.
Wolne od lodów morze, sprzyjało żeglarzom którym zdawało się, iż przyjemniej jest uciekać od bieguna niż zbliżać się do niego.
Hatteras tylko nie rozumiał, co się działo naokoło niego. Siedział w szalupie jak niemy, z okiem przygasłem, z rękami na piersiach skrzyżowanemi. Duk leżał u nóg jego. Daremnie doktór przemawiał do niego, Hatteras go nie rozumiał.
Dnia 15 lipca ujrzano na południu Altamont Harbour, lecz ponieważ morze biegunowe na całem wybrzeżu było wolne, postanowili podróżni zamiast przebyć na saniach Nową Amerykę, opłynąć ją aż do zatoki Wiktorja.
Droga była krótszą, odbyto ją w ciągu tygodnia. W poniedziałek wieczorem, 23 lipca, przybyli do zatoki Wiktorja.
Przymocowano szalupę do brzegu i udano się do szańca Opatrzności. Lecz jakież spustoszenie przedstawiało się ich oczom.
Domek doktora, składy, magazyn prochu, fortyfikacje, wszystko pod działaniem promieni słonecznych zamieniło się w wodę, a