Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/180

Ta strona została uwierzytelniona.

ścił przyjaciel jego doktór. Obłęd jego był łagodny, Hatteras nic nie mówił, zdawało się, że jednocześnie z rozumem utracił też i mowę.
Ze światem wiązało go tylko jedno jeszcze uczucie, mianowicie przywiązanie do Duka, który mu pozostał wiernym towarzyszem.
Choroba miała spokojny przebieg, bez objawów szczególnych. Pewnego jednak razu doktór Clawbonny, odwiedzający bardzo często chorego, uderzony został jego zachowaniem się.
Od pewnego czasu kapitan Hatteras w towarzystwie swego wiernego psa odbywał przechadzki po jednej i tej samej alei, cofał się zawsze napowrót tyłem, a gdy go kto chciał zatrzymać, wskazywał palcem na pewien punkt na niebie.
Gdy go zaś chciano obrócić, gniewał się, a Duk, który podzielał jego uczucia, szczekał zawzięcie.
Doktór uważnie obserwował tę manię i odgadł powód tego osobliwego oporu; zrozumiał dlaczego ta przechadzka odbywała się stale w jednym kierunku, jakby pod wpływem siły magnetycznej.
Kapitan Hatteras poruszał się bezustannie w kierunku północnym





KONIEC.