Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/24

Ta strona została uwierzytelniona.

ko psy całkowitą dostały. Strzelano kilka razy do zający i lisów lecz nie zabito ani jednej sztuki.
W piątek 15, spostrzegł doktór fokę, leżącą na lodzie. Zranione zwierzę chciało uciekać, lecz nie znalazłszy otworu w lodzie, zostało złapane i zabite. Był to piękny okaz, który dostarczył nie wiele mięsa, tranu zaś nikt pić nie mógł.
Skórę foki zabrano do sań.
Nazajutrz zauważono na horyzoncie góry lodowe. Były one prawdopodobnie zapowiedzią blizkości wybrzeża.
W jednej z napotkanych wyniosłości podróżni wydrążyli sobie schronisko i zanocowali.





IV.
Ostatni nabój.

Ponieważ mróz dochodził do 40 stopni, a śniegu nie było, przeto Johnson wprowadził do schroniska lodowego również i psy aby je uchronić od zmarznięcia.