Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/54

Ta strona została uwierzytelniona.

żywienia. Rozpoczynając obiad, eskimos jest chudy, wstając zaś od stołu jest gruby i prawie nie do poznania.
Zdarza sią nieraz, że obiad jego trwa przez dzień cały.
— Widocznie więc, rzekł Altamont, żarłoczność ta jest właściwą mieszkańcom zimnych krajów?
— Tak sądzę, odparł doktór, w krajach podbiegunowych trzeba jeść wiele, nie tylko dla nabrania siły, lecz i utrzymania się przy życiu.
— Panie Clawbonny, kiedy słyszę opowiadanie pana, czuję jak mi apetyt rośnie, mówił Bell.
— Ja zaś przeciwnie, zauważył Altamont, tracę apetyt, nabierając wstrętu do mięsa foki. Zdaje mi się, że zaraz przekonać się będziemy mogli o naszych gustach, bo jeśli się nie mylę, to widzę na lodzie jakąś poruszającą się ciemną masę.
— To koń morski, zawołał radośnie doktór, idźmy ostrożnie naprzód.
Olbrzymi okaz konia morskiego posuwał się po lodzie w odległości 200 metrów.
Trzej myśliwi rozeszli się w ten sposób, że odcięli zwierzęciu odwrót, a ukrywając się za wzgórkami lodowemi, zbliżyli się doń i dali ognia.
Ranione zwierzę usiłowało zdruzgotać bry-