Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/65

Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem wszyscy przebywali w domu lodowym, nie mogąc go opuszczać z powodu niepogody.
— Czy niema sposobu, aby się rozerwać? Żyjemy tu jak zwierzęta zasypiające na całą zimę, — zapytał pewnego wieczoru Altamont.
— To prawda, — odpowiedział doktór — za mało nas tu jest abyśmy mogli urządzić systematyczne rozrywki.
— Więc myślisz, doktorze, ze łatwiej byłoby znieść nudy, gdyby nas było więcej?
— Nie ulega wątpliwości! bo kiedy całe osady okrętowe zimowały w stronach podbiegunowych, znajdowały zawsze jakieś zajęcie i nie nudziły się.
— Byłbym bardzo ciekawy wiedzieć, co ci ludzie robili; istotnie cudowny trzeba mieć umysł, aby wynaleźć coś wesołego w naszem położeniu.
— Nie było to znowu nic cudownego, wprowadzili oni do tych, daleko na północ wysuniętych krajów: czasopismo i teatr.
— Jakto? mieli swój dziennik i grali komedje?
— Tak jest i prawdziwą znajdowali w tem przyjemność. Kapitan Parry, zimując na wyspie Melville, podał projekt utworzenia pisma i urządzenia teatru.
Porucznik Beechey był dyrektorem teatru, a kapitan Sabine głównym redaktorem pisma,