Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/69

Ta strona została uwierzytelniona.

że nie możemy go prenumerować, ani być jego współpracownikami.
— A gdybyśmy sami spróbowali podobne założyć, zauważył Johnson.
— My, w pięciu? Zaledwie starczyłoby na redaktorów, a któż czytać będzie?
— To samo byłoby z teatrem, nie mielibyśmy widzów, dodał Altamont.
— A teraz idźmy marzyć o tem wszystkiem, zauważył Johnson, jest późna pora chodźmy na spoczynek.
— Pilno ci coś dzisiaj, mój stary przyjacielu, rzekł doktór.
— Cóż chcesz, panie Clawbonny, czuję się tak dobrze w mojem łóżku, a zasnąwszy, śnię tak przyjemnie o ciepłych krajach, i zdaje mi się, że jedną połowę życia spędziłem pod równikiem, a drugą pod biegunem.
— A więc, panowie, zakończył doktór, byłoby okrucieństwem męczyć dłużej naszego poczciwego Johnsona; słońce podzwrotnikowe oczekuje go, idźmy więc także spać.