Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/70

Ta strona została uwierzytelniona.



XI.
Ślady na śniegu.

W nocy z 26 na 27 kwietnia temperatura znacznie się obniżyła. Śpiąc, uczuli podróżni dokuczliwe zimno, pomimo że będący na straży przy piecu Altamont podsycał wciąż ogień, starając się utrzymać temperaturę 10° ciepła.
Nazajutrz wszyscy wstali bardzo wcześnie i zajęli się oczyszczaniem domu z otaczających go brył lodu i śniegu, który leżał na 15 stóp wysoko.
Doktór zajął się oczyszczaniem drogi do latarni. Przewidywał, on że burze śnieżne skończyły się i będzie można wyruszyć na polowanie, chciał więc aby jego sygnał świetlny był w porządku.
Pomimo, że był to prawie koniec kwietnia, podbiegunowa wiosna nie rozpoczęła się jeszcze. Należało czekać na nią prawie 6 tygodni, słońce bowiem grzało jeszcze zbyt słabo aby mogło spowodować odwilż.
Postanowiono jednak wybrać się na polowanie, aby nieco odświeżyć zapasy spiżarniane i użyć rozrywki.