Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/76

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja? ja mogę powiedzieć, że niema godziny, w którejbym zapomniał o mej głównej myśli; przypuszczam; że nikt z was już nie ma zamiaru cofania się?
Na zapytanie to, żadnej nie było odpowiedzi.
— Co się mnie tyczy, mówił dalej Hatteras chociażby mi przyszło pójść samemu, pójdę do bieguna północnego, od którego jesteśmy oddaleni najwyżej o 300 mil. Jeszcze nigdy ludzie nie byli tak blizko tego upragnionego celu, a ja nie myślę opuszczać takiej sposobności, bodajby mi przyszło użyć rzeczy nawet niepodobnych! Jakież jest wasze zdanie w tym względzie?
— Takie same, jak i twoje, odpowiedział doktór.
— A twoje, Johnsonie?
— Takie, jak doktora, odparł stary marynarz.
— A ty, Bellu, co myślisz o tem?
— Kapitanie, odpowiedział cieśla, nas nie oczekuje w Anglji rodzina, to prawda, ale ojczyzna pozostaje zawsze ojczyzną! Czy pan nie myślisz już o powrocie?
— Powrócić będzie można także i po odkryciu bieguna północnego, odpowiedział kapitan, nawet łatwiej jeszcze, bo przy powrocie oddalamy się coraz bardziej od najzimniejszych punktów kuli ziemskiej.