Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/77

Ta strona została uwierzytelniona.

Paliwo i zapasy żywności wystarczą nam jeszcze na czas długi. Nic więc nie może nas powstrzymać i samibyśmy winę musieli sobie przypisać, gdybyśmy nie dotarli do celu.
— Wszyscy zgadzamy się ze zdaniem pańskiem, kapitanie!
— Nigdy nie wątpiłem o was, rzekł Hatteras. Zwyciężymy, moi przyjaciele, a Anglii przekażemy sławę wielkiego odkrycia!
— Lecz pośród nas znajduje się amerykanin — rzekł Johnson.
Hatteras z gniewem poruszył się na tę uwagę.
— Wiem o tem, odparł poważnie.
— Nie możemy go tu przecież zostawić zauważył doktór.
— Nie, tego zrobić nie możemy, odpowiedział machinalnie Hatteras.
— On napewno pójdzie z nami.
— Tak, on pójdzie, ale kto będzie dowódcą?
— Pan, kapitanie!
— I gdy wy mnie słuchać będziecie, miałżeby ten jankes być nieposłusznym?
— Nie przypuszczam, odpowiedział Johnson, lecz gdyby się nie chciał poddać rozkazom?…
— Wówczas miałby ze mną do czynienia!
Milcząco przyglądali się trzej Anglicy Hatterasowi.