Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/98

Ta strona została uwierzytelniona.

Doktór oczyścił morgę ziemi i obsiał ją rzeżuchą, szczawiem i warzęchą, które są wybornem lekarstwem przeciw szkorbutowi. Drobne listki zaczęły powoli kiełkować, gdy pewnej nocy termometr, przy silnym wietrze północnym, spadł do 22 stopni zimna.
Wszystko ponownie zamarzło. Ptaki i czworonogie znikły, otwory fok zamknęły się, lód odzyskał nazad twardość granitu, kaskady i potoki zamarzły.
Zadziwiająca zmiana widoku nastąpiła w nocy z 11 na 12 maja.
— O naturo północy! wołał rozgoryczony doktór, oto jedna z twoich plag! Będę zmuszony siać ponownie.
Hatteras rzecz te przyjął mniej filozoficznie, gdyż pilno mu było zająć się poszukiwaniami, musiał się jednak pogodzić z koniecznością.
Johnson zapytywał często doktora o dłutrwałość tego zimna, objaśnił on sternika, że to są zazwyczaj ostatnie jego wysiłki.
Wobec tego ponownego zimna musiano zaniechać polowania. Zwierzyna skryła się niewiadomo gdzie, zresztą zapasy świeżego mięsa były znaczne i starczyć mogły na czas długi.
W czasie tej ponownej bezczynności doktór postanowił rozmówić się z Hatterasem co do dalszej podróży na północ, którą ten