Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/99

Ta strona została uwierzytelniona.

ostatni chciałby odbyć bez użycia materjałów z rozbitego okrętu.
Nie łatwo było doktorowi poruszyć tą sprawę, a jednak koniecznem było omówienie jej gruntownie. Zbliżał się bowiem czerwiec, to jest pora do odbycia tej wycieczki.
Pewnego dnia doktór wziąwszy na stronę Hatterasa rzekł do niego:
— Hatterasie, czy uważasz mnie za swego przyjaciela?
— Naturalnie, za najlepszego i być może jedynego.
— A gdybym ci dał pewną radę, czy mi uwierzysz, że będzie ona bezinteresowną?
— Uwierzę, znam cię i wiem, że nigdy nie powodujesz się względami osobistemi.
— Pozwól mi jeszcze zadać jedno pytanie, Hatterasie. Czy uważasz mnie za tak dobrego Anglika, jakim sam jesteś?
Hatteras spoglądał na doktora zdziwiony.
— Tak jest, odpowiedział kapitan, patrząc badawczo na swego przyjaciela.
— Zamierzasz więc dotrzeć do bieguna północnego, lecz aby osiągnąć ten cel, trzeba robić wszystko to, co jest w tym względzie koniecznem.
— Wszak poświęciłem dotąd wszystko dla dopięcia tego celu.
Hatterasie, nie poświęciłeś osobistych uprzedzeń i jeszcze teraz widzę, że od-