Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/009

Ta strona została uwierzytelniona.
— 9 —

Jestem uczciwym chłopcem, ale chcąc być szczerym muszę wyznać, że nie odznaczałem się stałością, wciąż bowiem zmieniałem zawody.
Byłem śpiewakiem, stajennym w cyrku, tańczyłem na sznurze, byłem nauczycielem gimnastyki, sierżantem u strażaków.
Muszę się pochwalić, że zagasiłem pożar w kilku wypadkach.
Od pięciu lat opuściłem Paryż i postanowiłem zostać służącym w Anglji. Tutaj będę mógł może założyć ognisko rodzinne.
Znalazłszy się bez zajęcia posłyszałem, że pan Filip Fogg, najszlachetniejszy i najrozumniejszy człowiek w Anglji, poszukuje służącego, przyszedłem więc tutaj przedstawić się szanownemu panu i, o ile zostanę przyjętym, żyć w spokoju i zapomnieć o swym przydomku.
— Przydomek twój bardzo mi się podoba, — odpowiedział pan domu. Rekomendowano mi ciebie i chwalono. Czy znane ci są moje warunki?
— Tak, panie.
— Dobrze. Która u ciebie godzina?
— Jedenasta i dwadzieścia dwie minuty, odpowiedział Passepartout, wyciągając z kieszeni kamizelki ogromny srebrny zegarek.
— Opóźnia się, — rzekł pan Fogg.
— Ależ to niemożliwe!