Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/045

Ta strona została uwierzytelniona.
— 45 —

Tak! Znalazł on i tutaj partnerów, tak samo zapalonych, jak i on: taksatora, jadącego na swe stanowisko do Goa, ministra Smitha, wracającego do Bombayu i brygadjera armji angielskiej, który jechał do Benares.
Ci trzej pasażerowie pałali takąż samą pasją do gry w wista, jak i pan Fogg i zdolni byli, jak i on grać spokojnie całemi godzinami.
Co do Passepartout, to nie nawiedziła go choroba morska.
Zajmował on kabinę frontową i zajadał, ile tylko chciał.
Podróż w tych warunkach podobała mu się bardzo.
Dobrze żywiony, wygodnie umieszczony, oglądał wciąż nowe kraje i wreszcie wmawiał wciąż w siebie, że cała ta fantazja pańska skończy się w Bombayu.
Wkrótce po wyjeździe z Suezu, z wielkiem zadowoleniem spotkał dobrze sobie znajomego inspektora policji, który również jechał w Mongolji.
— Nie mylę się chyba, — rzekł spotkawszy swego znajomego — że to pan, którego poznałem w Suezie?
— Rzeczywiście, nie myli się pan, to ja we własnej osobie... To pan jest służącym tego oryginała Anglika?
Tak, panie...?