Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/048

Ta strona została uwierzytelniona.
— 48 —

Passeportout zachwycony był widokiem tego sławnego miasta i cieszył się, że widzi to, o czem nie śmiał nawet marzyć.
Mongolja miała jeszcze tysiąc sześćset pięćdziesiąt mil do Bombayu, musiała jeszcze stawać w Steamor, aby zaopatrzyć się w świeżą żywność i opał.
Opóźnienie to nie przeszkadzało planom Filipa Fogga; było to przewidziane oddawna. Pan Fogg wyszedł na brzeg ze swym służącym.
Dżentelmen chciał ostemplować swój paszport. Fix towarzyszył mu niepostrzeżony. Kiedy formalność była załatwiona, wrócili na swoje miejsca.
— Bardzo ciekawe! Bardzo ciekawe — mówił, idąc, Passepartout i oglądając się na wszystkie strony. — Nie żałuję, że tu jestem! Widzę teraz, że podróż jest bardzo miłem zajęciem i że dużo nowego można zobaczyć.
O szóstej Mongolja odjechała z Adenu i wypłynęła na wody Indji.
Morze indyjskie sprzyjało jeździe. Wiatr dął w stronę północną, statek posuwał się szybko. Pogoda była prześliczna, pasażerowie ukazywali się na pokładzie w świeżych ubiorach. Śpiewy i tańce rozpoczęły się na dobre. Podróż odbywała się w jak najlepszych warunkach. Passepartout zachwycony był sympatycznym Fixem, który nie odstępował go prawie.